wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 5

Poszłam w wskazane miejsce wraz mi pierwszorocznymi  do Hagrida , który cały czas nawoływał nowych uczniów w swoją stronę . 
- Pirszoroczni! Tutaj, Pirszoroczni! Wszyscy już? No to jazda idziemy .
Znad morza głowy wystawała głowa gajowego .Dziwnie się czułam idąc z 11-latkami kiedy oni byli tacy mali i pewnie przerażeni z nowej sytuacji choć nie wszyscy.Wolałam się trzymać razem z Hagridem i pogadać z nim w miedzy czasie wędrówki do łódek , które miały nas zabrać do hangarów szkolnych by dotrzeć do naszej magicznej szkoły. Choć było ciemno latarnia olbrzyma oświetlała nam drogę ,ale niektórzy ślizgali i potykali się na wąskiej ścieżce .Wąska ścieżka wyprowadziła nas nagle na skraj wielkiego , czarnego jeziora.
-Po czterech do łodzi , ani jednego więcej ! -wykrzyknął Hagrid wskazując na łódki .Z racji tego ,że bardzo dobrze udało mi rozmawiało mi się z gajowym usiadłam z nim w łódce.
-Wszyscy siedzą ?- zapytał i nagle odkrzyknął :
-No to ... NAPRZÓD !
Po krótkiej przeprawie byliśmy już w hangarze i ruszyliśmy w górę wydrążonym tunelem by znaleźć się przy bramie szkoły ,która się otworzyła, a w niej czekała już na nas czarnowłosa czarownica w szmaragdowej szacie .Od razu się przedstawiła jako profesor McGonagall , opiekunka domu Gryffindoru , nauczycielka transmutacji i  zastępca dyrektora. Powiedziała parę rzeczy o szkole ,których już się dowiedziałam od chłopaków . Między innymi o domach i punktach tych dodatnich jak i tych ujemnych. Od razu skierowała wzrok na mnie  tłumacząc, że wie o całej sytuacji i wytłumaczyła mi drogę do gabinetu dyrektora i dała wskazówki jak wejść do gabinetu dodając , że profesor już na mnie czeka.Kierując się wskazówkami profesor udało mi sie po dłużej chwili dość go celu.Patrzyłam na chimerę  i wypowiedziałam hasło : Czekoladowe Żaby ! Zapukałam i poczekałam na pozwolenie .Gdy weszłam do pomieszczenia jego widok zaniemówiłam .Pomieszczenie miało znajdowały się srebrne instrumenty .Na biurku spoczywała tiara , a koło niego znajdował się drążek z pięknym Feniksem.Przywitałam  grzecznie dyrektora na co on mi opowiedział :
-Witaj Elizabeth Meandows .Zaprosiłem Cię tu by przydzielić cię poza ceremonią .Pozwolisz , że nałożę na twoją głowę tiarę przydziału , a ona zdecyduje do którego domu cie przydzielić.Usiadłam na krześle ,a profesor nałożył mi na głowę starą tiarę przydziału ,która opadła mi lekko na oczy .
.Usłyszałam od razu  wyraźny głos .
-Hmy... Bardzo trudno .Mnóstwo odwagi odziedziczonej po rodzicach to jasne ,przebiegłość i inteligencja , to też oczywiste, dusza psotnika po ojcu to bez wątpliwości oczywista, tak ...Gdzie by Cię tu przydzielić ? 
W duszy modliłam się tak bardzo oczywisty dom dla mnie jakim był Gryffindor ,kiedy nagle usłyszałam pewny głos tiary .
-GRYFFINDOR !
Bardzo ucieszyłam się na tą wieść, że jestem w domu w, którym byli moi rodzice.
-Teraz udasz się do Wielkiej Sali i usiądziesz z innymi gryfonami przy stole ,uczniowie powinni już tam być więc zmykaj -mówiąc to uśmiechnął się pokrzepiająco i dodał :
-Witaj w Hogwarcie i nowym domu .Podziękowałam profesorowi i udałam się do wskazanej sali. Uczniowie już tam się schodzili .Po przekroczeniu Sali moim oczom ukazały się tysiące świec wiszących w powietrzu.W tłumie uczniów rozpoznałam rudą włosy należące do Freda lub Georga .Nie czekając podbiegłam do nich. Od razu pochwaliłam się rezultatem wizyty u dyrektora.Słysząc ,że jestem już pełnoprawnym gryfonem bardzo się ucieszyli i zaprowadzili mnie do stołu tłumacząc , że mam już zajęte miejsce.W głębi duszy ucieszyłam się ,że pomyśleli o tym .Po chwili siedzieliśmy już na miejscach i czekaliśmy na resztę uczniów oraz pierwszoroczniaków ,którzy płynęli ze mną i Hagridem .Gdy już wszyscy byli obecni rozpoczęła się ceremonia przydziału.Bardzo się cieszyłam , że mam to już za sobą.Nagle zapanowała cisza i rozdarcie na rondzie Tiary ,która spoczywała na stołku otwarło się i Tiara odśpiewała swoją pieśń :

Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam, kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwarta szkoły są chwalą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam przypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele
To czeka was Slytherin
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!

Mineło dużo czasu ,zanim przydział się skończył i uroczyście wstał dyrektor  i powiedział :
-Witajcie w nowym roku szkolnym !Zanim rozpocznie się uczta ,chciałbym powiedzieć o kilku sprawach ,a ponieważ jedna z nich jest bardzo poważna ,sądzę ,że najlepiej będzie, jeśli od razu przejdę do rzeczy , zanim ta wspaniała uczta zamroczy wam mózgi...
Zrobił pauzę i oznajmił :
-Zapewne jak wszyscy wiecie, że nasza szkoła gości strażników z Azkabanu , którzy są tu na polecenie Ministerstwa Magii.To oni przeszukiwali wasz pociąg.Strażnicy pełnią wartę przy każdym wejściu na teren szkoły-ciągnął a póki są wśród nas, nikomu nie wolno opuścić szkoły bez pozwolenia .Nie łudźcie się :dementorów nie da się oszukać żadnymi sztuczkami , przebierankami ... czy nawet pelerynami-niewidkami -dodał ironicznie i spojrzał w stronę jednego z gryfonów. Nie będą wysłuchiwać żądnych próśb ani wymówek.To nie leży w ich naturze.Dlatego ostrzegam was, żebyście nie dali im powodu do zrobienia wam krzywdy .Liczę na prefektów domów i naszą nową pare prefektów naczelnych , liczę ,że zadbają, by nikt nie próbował wyprowadzić dementorów w pole.
-A teraz coś weselszego -po chwili dodał -
Mam przyjemność powitać w naszym gronie dwóch nowych nauczycieli .Najpierw profesora Remusa Lupina, który zgodził się obciąć stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią.Rozległy się gromkie się skąpe ,niezbyt entuzjastyczne brawa.Nie rozumiałam tych ludzi -klaskałam by okazać szacunek .Mało ważne był jak wyglądał wśród innych nauczycieli .W wyświechtanej starej szacie z bliznami na twarzy .Nie ważny był dla mnie wygląd innych , lecz charakter .
-A teraz przedstawię wam drugiego nowego  nauczyciela -powiedział Dumbledore, kiedy ucichły oklaski .
-No cóż, muszę wam z przykrością powiadomić ,że profesor Kettleburn nasz nauczyciel   profesor opieki nad magicznymi stworzeniami ,przeszedł na zasłużoną emeryturę, żeby w spokoju pielęgnować to , co mu z ciała zostało.Mam jednak przyjemność ogłosić wam, że jego miejsce zajmie w tym roku nie kto inny jak nasz gajowy Rubeus Hagrid .Ucieszyłam sie na tą wiadomość i jak przy tej pierwszej okazałam mój entuzjazm oklaskami .Nie byłam jedyna klaskał cały mój dom , Huffelpuff oraz Ravenclav ,jedynie Slytherinie był przyjaźnie nastawiony do nowego nauczyciela ONMS. Po uroczyściej uczcie nasz prefekt naczelny -Percy zaprowadził nas do dormitoria gdzie od razu skierowałam się do łazienki by wziąć szybki prysznic i pójść spać po wyczerpującym dniu. Z wielka nie wiadomą co przyniesie następny dzień 


-

czwartek, 18 czerwca 2015

ROZDZIAŁ !

Rozdział 5 ukarzę się dopiero w przyszłym tygodniu bo teraz nie mam jak pisać ponieważ w poniedziałek i wtorek mam ważne egzaminy na , które muszę się uczyć z bardzo obszernego materiału :x

piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 4




Pierwszy września nadszedł bardzo szybko ,szybciej niż się spodziewałam sprawdzałam czy wszytko wzięłam .Najważniejszymi przedmiotami były : MIOTŁA bez , której nie mogłam żyć , wyposażenie szkolne i cuchy. 1 września siedziałam spokojnie przeżuwając moje standardowe śniadanie wraz z moją ukochana ciocią .Była dopiero 9 godzina ,a pociąg miałam o 11 więc nie musiałam się spieszyć .Na szczęśnie mieszkamy w Covent Garden, które nie daleko dworca King Cross .Gdy zjadłam śniadanie była godzina 9:30 więc zaczęły się ostatnie przygotowania .Ja spokojnie przypominałam sobie co zabrać pakując to , a Hana machała różdżką w te i wewte .Kiedy wszystko było już gotowe i sprawdziłam czy na pewno wszystko miałam i byłam gotowa do wyjazdu do szkoły ,a ciocia do odprowadzenia mnie na stacje była godzina 10:10. Pakując do auta wszystkie rzeczy zeszło nam z 5 minut więc nie zostało nam nic innego jak udać się na stacje i na peron 9¾ i znaleźć sobie wygodne miejsce w przedziale .Po krótkiej podróży byliśmy na miejscu .Mimo wskazówek profesora i tak trafiłabym na miejsce ponieważ ciocia opowiadała mi trochę rzeczy o szkole .Dowiedziałam się , że są cztery domy , których mieszkańców łączy jakaś charakterystyczna cecha: Slytherin − ambicja, spryt; Hufflepuff − sprawiedliwość, wierność; Ravenclaw − inteligencja, mądrość; Gryffindor − odwaga, prawość. Mama zawsze mówiła ,że należała do tego ostatniego razem z tatą i grupą przyjaciół –Gryffindoru . Mam cichą nadzieje , że ja też tam trafię . Złapałam Hane za rękę przed peronem 9 i 10 razem wbiegłyśmy na peron .Mimo ,że moje zachowanie było dziecinne w tamtym momencie czułam się wspaniale z Myślą , ze nareszcie mogę się udać do słynnej szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart . Od razu zobaczyłam wspaniałą czerwoną lokomotywa , która ciągła kilkanaście lub kilkadziesiąt wagonów ,nie mogłam określić ich liczby bo było ich tak dużo . Gdy tak podziwiałam ten magiczny peron wybiła godzina 10:45 więc Hana stwierdziła , że czas się pożegnać bo zajmom mi najlepsze miejsca .Przytuliłam więc mocno kobietę , która zastępowała mi matkę od kilku miesięcy .Dodałam tylko : -Dziękuje ci za opiekę nade mną .Traktuje Cię jak mamę , którą mi zastępujesz Kocham Cię Hano. Zobaczymy się nie długo – gdy wypowiedziałam te słowa uśmiechnęłam się i wzięłam wszystkie bagaże wraz z moją ukochana sową śnieżną Shiro .W momencie gdy mocowałam się z moim ukochanym bagażem ,który niestety ważył swoje kilogramy stanął przede mną chłopak .Wydawał się znajomy i to bardzo .Był nim Fred – rudowłosy chłopak z baru .Jak na kulturalnego powiedział do mnie :
-Hej jestem Fred , może pomóc ? –I uśmiechnął się w ten swój sposób ,że nie można było go odwzajemnić.
-Hej , jasne jak widzisz niestety mój bagaż waży trochę więcej niż mogę podnieść odparłam.
Chłopak wziął ode mnie kufer i wsadził go do pociągu. Ulokował mój bagaż w wagonie gdzie był jego brat bliźniak i czarnoskóry chłopak z dredami .Na oko mogłam stwierdzić ,że wszyscy są w tym samym wieku.Fred zaczął od razu wszystkich przedstawiać .I tak dowiedziałam się ,że siedzę z Fredem ,Georgem i Lee Jordanem .Wszyscy znajdują się w Gryffindorze i są na 5 roku.Po godzinie rozmów dowiedziałam się ,że chłopcy nie są tacy święci jak się wydawało na pierwszy rzut oka.Akurat to dobrze ,ponieważ mimo iż uczyłam się we francuskiej Akademii nie byłam takie jak wszystkie dziewczyny.Bardzo dobrze nam się rozmawiało ,żartowaliśmy ,graliśmy w eksplodującego durnia i jedliśmy cudowne przysmaki dostarczone przez miłą starszą panią .W pewnej chwili pociąg momentalnie się zatrzymał .Wszyscy wyszli zobaczyć co się stało ,lecz pociąg drgnął i wylądowałam na chłopakach w przedziale .Nagle zrobiło się strasznie zimno .Wiedziałam ,że to zły znak i wiedziałam co on zwiastuje więc wyjęłam szybko różdżkę by mieć ją w pogotowiu .Zjawa była tuż przed naszymi drzwiami ponieważ widział jego szatę .Pozostało mi się skupić na najszczęśliwszym wspomnieniu .Gdy byłam już skupiona na nim dementor otworzył drzwi od naszego przedziału.Wypowiedziałam zaklęcie , a z mojej różdżki wydobyła się mgła ,która przybrała postać nie lisicy ,a psa .Bardzo się zdziwiłam tym ,choć czytałam ,że postać patronusa może się zmienić po wstrząsających wydarzeniach dla czarodzieja .Dla mnie była to śmierć mamy . Pies ,który wydobył się z mojej różdżki skutecznie przegonił strażnika z Azkabanu .Chłopcy byli podekscytowani moimi zdolnościami ,ale temat szybko uciekł ponieważ niejaki profesor Lupin wszedł do naszego przedziału i pytał się czy nic nam nie jest i zapytał jeszcze kto wyczarował patronusa.Nie chcą kłamać powiedziałam prawdę.Profesor zapytał się jeszcze tylko o jedno :
-Jak się nazywasz ?
-Elizabeth Meandowes profesorze-opowiedział gdy tylko to usłyszał zrobił minę jakby zobaczył co najmniej Rogogona Węgierskiego .Przeprosił nas i wyszedł porozmawiać z maszynistą.
Reszta drogi minęła bez przeszkód i nie wracaliśmy do tematu dementora i patronusa.Gdy pociąg w końcu dojechał na stacje Hogsmeade pożegnałam się z chłopakami i według instrukcji ruszyłam do gajowego imieniem Rubeus Hagrid. Nie trudno było go zauważyć i usłyszeć ponieważ był pół olbrzymem i miał donośny głos .Udałam się własnie do gajowego i strażnika kluczy w Hogwarcie .Według jego instrukcji udałam sie z 11-latkami do łodzi .Trochę dziwnie się czułam w ich towarzystwie .Byłam podekscytowana i ciekawa co przyniesie ten rok .




========================================================================
Rozdział poprawiony. przeglądając bloga natrafiłam na mały bła najwidoczniej kawałek im się usunął i koniec był bez ładu i składu.Przepraszam i zapraszam do przeczytania i komentowania :)


piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 3

ROZDZIAŁ 3
Czas spędzony w domu u cioci Hany bardzo szybko minął aż  się obejrzała ,a nastała połowa sierpnia .  Nastał czas najwyższy  na zakup potrzebny mi rzeczy do szkoły z listy , która wysłał mi profesor nie długo po naszym spotkaniu. Gdy rano wstałam przywitałam ciocię , która w kuchni szykowała nam śniadanie. Od kąt z nią mieszkam codziennie zadaje pytanie : Co zjem na śniadanie  ? Chodź moja odpowiedź jest codziennie taka sama :Tosty z dżemem i sok pomarańczowy .
Oczywiście każdemu człowiekowi znudziłoby się jeść na ten sam posiłek ,ale nie mi .Pamiętam , że mama zawsze serwowała ten posiłek i codziennie jedliśmy posiłek z uśmiechem na ustach i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wspominając nasze szczęśliwe chwile z życia niespodziewania spłynęła mi samotna łza po policzku ,która szybko wytarłam i zabrałam się za mój posiłek .W momencie gdzy byłam już w połowie mojego posiłku przypomniał mi się temat odnośnie zakupów ,więc nie tracąc czasu zapytałam się:
-Cioci Hano gdzie mogę w Londynie zakupić potrzebne rzeczy do szkoły ?
-Oczywiście ,że na ulicy Pokątnej kochanie , jak chcesz po śniadaniu się wybierzemy razem przy okazji musze wpaść do Centrum Handlowe Eeylopa po smakołyki dla Śnieżka oraz do Banku Gringotta.
-Oczywiście nie ma problemu  z chęcią się z tobą wybiorę i tak na razie nikogo tu nie znam , a sama pewnie i tak bym nie trafiła tam gdzie trzeba.
-Przeniesiesz się do Dziurawego Kotła  i poczekasz tam na mię chwilę gdy ja się udam do Banku.
-Nie ma problemu ciociu –dodałam
- A i mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę
-Jaką  ? Postaram się ją spełnić jeśli będę mogła
-Mów mi Hano , a nie ciociu .Ciocia mnie postarza-gdy tylko to powiedziała uśmiechnęła się  jak to tylko ona potrafiła.
-Postaram się .Hano .
Po spożytym posiłku skierowałam się z ciocią w stronę naszego kominka z siecią Fiuu.
Pierwsza do kominka weszłam ja biorąc uprzednio trochę proszku z misy i krzyknęłam głośno i wyraźnie „Na Pokątną!” .Przemieszczałam się spokojnie między rusztami czekając na ten odpowiedni i gdy go ujrzałam od razu wyskoczyłam przy nim lądując w kącie baru  .Skierowałam się do baru prosząc barmana Toma o kremowe piwo .Skoro Hana jest w baku i znając podobne Banki do tego wiedziałam , ze zejdzie jej trochę czasu w tamtym miejscu pełnym uroczych stworzeń zwanych Golinami. Czekając i popijając mój napój zauważyłam grupkę składającą się z kilku rudych osób. Zwróciłam uwagę n dwóch braci –braci bliźniaków .Ku mojemu zaskoczeniu jedne spojrzał na mnie i uśmiechnął się najszerzej jak tylko mógł .Z tego co usłyszałam nazywał się Fred. Odwzajemniłam uśmiech ,lecz po chwili odwróciłam głowie w stronę wejścia ,gdyż zobaczyłam w nich nikogo innego jak moją uroczą ciocie –Hane. Dopijając szybko piwko i płacąc Tomowi skierowałam się ku wyjścia lecz nie mogłam się powstrzymać i odwróciłam  głowę w stronę gdzie przed chwila siedzieli bliźniacy ,ale niestety już ich tam nie było .Gdy podeszłam do Hany uśmiechała się w sposób ,którego jeszcze nie znałam lecz wiedziałam co on oznaczał .Fred według mojej cioci wpadł mi w oko i według niej on mi też .Na szczęście odbyło się bez rozmowy na ten temat. Wyciągnęłam list z kieszeni i spojrzałam na niego .Treść jego brzmiała tak :
HOGWART
SZKOŁA
MAGII i CZARODZIEJSTWA

Dyrektor:Albus Dumbledore    
 (Order Merlina Pierwszej Klasy ,Wielki Czar,.Gł.Mag                                                                       Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)
Szanowna Pani Meandowes , 
Po rozmowie z Panią mam przyjemność oficjalnie poinformować o przyjęciu do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączam.Dołączam listę niezbędnych książek i wyposażenia .Rok szkolny zaczyna się 1 września.Przed ucztą proszę udać się do mojego gabinetu .Hasło brzmi :Czekoladowe Żaby .Dołączam instrukcje dotarcia na peron i bilet.                                               
  Z wyrazami szacunku ,
                                    Albus Dumbedore
UMUNDUROWANIE:
Studenci trzeciego roku muszą posiadać :
  1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
  2. Jedną zwykłą spiczastą tiarę (czarną)
  3. Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo podobnego rodzaju)
  4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne)
UWAGA: wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem.
PODRĘCZNIKI :
Potworna księga potworów  Edwardusa Limy,
Standardowa księga zaklęć, stopień 3 Mirandy Goshawk
Natychmiastowa transmutacja
Dzieje magii  Bathildy Bagshot.
Ciemne moce: Poradnik samoobrony Quentina Trimble.
Demaskowanie przyszłości Kasandry Vablatsky
Tysiąc magicznych ziół i grzybów Phyllida Spore
POZOSTAŁE WYPOSAŻENIE :     
1 kociołek(cynowy , rozmiar 2 )
zestaw szklanych lub kryształowych fiolek 
1 teleskop
1 miedziana waga z obciążnikami   
 Studenci mogą także mieć Jeną sowę ALBO jednego kota ALBO jedną ropuchę .                                 Studenci 3 roku mogą mieć także miotłę.
Po godzinnych zakupach wreszcie dotarliśmy do domu .Wraz z moim nowym zwierzakiem ,którego dostałam od Hany z okazji moich 13 urodzin które będę obchodzić 29 sierpnia , ale prezent wolała wręczyć mi już dziś chodź jeszcze do urodzin mam 5 dni .Nawet się nie obejrzałam a już było po moich urodzinach ,które była bardzo udane Hana nie żałowała i dostałam jeszcze nową miotłe Nimbusa 2001.Pozostało mi tylko się spakować i czekać na nową przygodę w nowej szkole .

 _________________________________________________________________________________
Nie jestem z tego rozdziału zadowolone , ale w końcu udało mi się go naskrobać .Mam nadzieje ,żę chodź trochę sie podoba :)
Następny za tydzień :)
-Zielono oka